pożegnania »

Bohater Żoliborza spoczął na Powązkach Wojskowych

11 listopada 2024

Bohater Żoliborza spoczął na Powązkach Wojskowych
źródło: Stowarzyszenie Żołnierzy Armii Krajowej Żywiciel i Miłośników Ich Tradycji

Wspominamy a jednocześnie żegnamy Jerzego Czesława Beygę ps. "Sulimczyk" - bohatera Powstania Warszawskiego i obrońcę Żoliborza. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 30 października na Powązkach Wojskowych.

Bardzo smutna wiadomość dotarła do środowiska kombatanckiego i miłośników historii. Na wieczną wartę w wieku 95 lat odszedł Jerzy Czesław Beyga ps. "Sulimczyk" (20.12.1929 - 19.10.2024) - strzelec II Obwodu "Żywiciel" (Żoliborz) Warszawskiego Okręgu Armii Krajowej - zgrupowanie "Żyrafa II" - pluton 227. Bohater spoczął 30 października na Powązkach Wojskowych (kwatera D18 Kol praw A, rząd 1, grób 1).

13-latek z karabinem w ręku

Jego biogram przedstawia Muzeum Powstania Warszawskiego. Jak się dowiadujemy, przed wybuchem powstania Jerzy Czesław Beyga mieszkał przy Mickiewicza 20 w mieszkaniu nr 12. Pochodził ze Śląska, urodził się w Rybniku. Po wybuchu wojny wraz z rodziną zostali wysiedleni przez Niemców i znaleźli się właśnie na warszawskim Żoliborzu. Na długo przed wybuchem powstania działał w konspiracji, swoją przysięgę harcerską w Szarych Szeregach złożył w Lesie Bielańskim - w miejscu, gdzie teraz znajduje się szpital. Kiedy doszło do wybuchu powstania, miał 13 lat.

- Podczas Powstania Warszawskiego to ja byłem amunicyjnym. Mieliśmy jeden karabin maszynowy, tak zwany MG-42, niemiecki. I ja byłem amunicyjnym, tam miałem takie dwie (taśmy?) z nabojami, a poza tym broni nie miałem. Jak do domu szedłem, żeby się pokazać, że: "Łoo, tu Powstaniec Jurek idzie do domu", to od kolegi pożyczyłem taki jeszcze sprzed I wojny światowej bębenkowiec, żeby pokazać rodzicom, że ja też mam broń. Tak to wyglądało. A później właściwie byłem w tym i na barykadach żeśmy mieli swoje posterunki, na przedpolu. Bo jak dawna ulica Stołeczna, obecna Popiełuszki, to od Krasińskiego dalej to już były same działki. Po lewej stronie był Zakład Sióstr Zmartwychwstanek, a dalej to już działki, tak że prawie aż do Elbląskiej, tam pod Powązki - to wszystko działki. Ale dzięki temu, że te działki były, to mieliśmy co jeść - wspomina w rozmowie z Pauliną Grubek z 2013 roku na stronie internetowej Muzeum Powstania.

Jak wspominał swój udział w Powstaniu Warszawskim?

- Zaraz pierwszego dnia z Żoliborza wszyscy wycofali się do Kampinosu i dopiero z 2 na 3 sierpnia chyba wrócili do Warszawy. Na Żoliborz. Wtedy przyszedł do mnie mój drużynowy z okresu okupacji, z tej konspiracji, Jerzy Trybulski "Orlicz", który zresztą niestety już zmarł. No i zaczęliśmy, że tak powiem, swoją działalność w powstaniu na Żoliborzu, najpierw przy ulicy Suzina, a później na ulicy Krasińskiego 20. W tej chwili jest na tym budynku tablica, że budynku tego bronili harcerze Szarych Szeregów z plutonu 227 - wspomina.

- Do niewoli poszliśmy dopiero 30 września. W godzinach wieczornych zaczęliśmy składać broń. Tragiczne były to momenty, kiedy dowiedzieliśmy się, że mamy kapitulować. Bo najpierw była taka możliwość, że mieliśmy się przedostawać przez Wisłę do naszej armii Berlinga, ale niestety nie doszło do tego. I później zakończyliśmy swoją działalność na placu Wilsona. Tam składaliśmy broń, zresztą niedużo tej broni było, bo wiadomo, że niestety uzbrojenie mieliśmy bardzo słabiutkie. No i tak to wyglądało. Do niewoli się dostaliśmy. Najpierw żeśmy zostali przegonieni, że tak powiem, przez Powązki do CIWF-u na Bielanach. Później z powrotem przez Elbląską pod cmentarz. Myśleliśmy, że tam nas rozstrzelają pod murem cmentarza, ale okazało się, że tam nas spakowali i wywieźli przez Wolę do obozu przejściowego w Pruszkowie.

DB

Najnowsze informacje